(Nie)ginące zawody, umiejętności
i obyczaje w społecznościach wiejskich 
– Mazowsze i Polska Wschodnia

Drewno z duszą

Pan Michał Koc jest rzeźbiarzem z Hajnówki. Interesował się drewnem od najmłodszych lat, zanim został rzeźbiarzem. Chodził do lasu i zbierał korzenie, z których tworzył świeczniki. Z zawodu był ślusarzem spawaczem. W zawodzie tym pracował ponad 30 lat. Praca ta z czasem zaczęła negatywnie wpływać na jego zdrowie, lekarz namawiał go do porzucenia tej ciężkiej pracy. Wtedy zaczął się przygotowywać do zmiany zajęcia i wykorzystując swoje umiejętności ślusarskie zaczął przygotowywać sobie narzędzia potrzebne do wykonywania rzeźb. Rzeźbie poświęcił się w pełni po przejściu na rentę.  

Jego pierwsze próby rzeźbiarskie polegały na rzeźbieniu głów. Jak opowiada, zrobił ich 20 lub 30 sztuk. Dopiero gdy upewnił się, że będzie potrafił rzeźbić głowy, zaczął rzeźbić całe “figury”. Do dziś zachował swoje pierwsze rzeźby (babcia z motyczką, babcia z wnuczką, rzeźba przedstawiająca kolędników malowana farbami akrylowymi), które prezentował nam podczas rozmowy. Obecnie większość rzeźb wykańcza w taki sposób, by były one kolorowe. Jak twierdzi, do wykończenia rzeźb stosuje przede wszystkim różnorodne bejce (lakierobejce kryjące), które sam miesza, by osiągnąć pożądaną kolorystykę, rzadziej zaś używa farb akrylowych.  

Przez wiele lat brał udział w organizowanych w Hajnówce Przeglądach Sztuki Nieprofesjonalnej Ziemi Hajnowskiej. Za każdym razem starał się przygotować ciekawe rzeźby, które wzbudzały zainteresowanie osób oglądających wystawy pokonkursowe. Posiada liczne dyplomy i nagrody. Wystawy te stały się pierwszą okazją do zdobycia zamówień i sprzedaży tworzonych przez niego rzeźb. Jak twierdzi, jego rzeźby nie trafiają jedynie do lokalnych odbiorców, wiele jego rzeźb trafiło za granicę do Hiszpanii, Holandii, Belgii i innych europejskich krajów. 

Zwraca dużą uwagę na tematykę swoich rzeźb, wiele z nich ma bogate i różnorodne przesłanie. Poprzez swoje rzeźby opowiada historie związane z życiem na pograniczu polsko-białoruskim. Ważną tematyką jego rzeźb jest życie mniejszości białoruskiej. Jak twierdzi wynika to z tego, że „my mieszkamy gdzie: na Białorusi”. Festyny i wesela białoruskie są inspiracją do rzeźb przedstawiających życie pogranicza. Rzeźby przedstawiają scenki z wesela, gospodynię, muzykanta grającego na akordeonie i dwóch mężczyzn “fest białoruskich”. Wiele z jego rzeźb nawiązuje do lokalnego życia religijnego, w którym współwystępują elementy katolickie i prawosławne. Tworzy rzeźby przedstawiające kapliczki, kolędników z gwiazdą i inne sytuacje związane z obrzędowością religijną.  

Część jego rzeźb przedstawia scenki rodzajowe z życia podlaskiej wsi. Ciekawym przykładem jest tutaj rzeźba przedstawiająca grupę starszych ludzi siedzących na ławeczce. Tradycyjna wiejska ławeczka przy drodze przed chałupą skąd można było obserwować przechodzące osoby, wymieniać się informacjami z napotkanymi osobami jest zanikającym już dzisiaj widokiem. Na rozmówca mówi o takich ławeczkach, że jest to “taki facebook stary” zapewniający wymianę informacji. Porównuje on życie współczesne i tradycyjne życie na wsi. Mówi „my przeczytamy na facebooku, a oni się spotkają i wymianę mają, no to taki facebook kiedyś w tym dwudziestym, dziewiętnastym wieku, jak ławki były na wsiach tam gdzieś. To jakiś akordeon, muzyka też była i na facebooku też jest muzyka”. 

Wiele jego rzeźb jest związanych z Puszczą Białowieską. Zobaczyć możemy strażnika puszczy z oszczepem, zwierzęta leśne, sowy, żubry, wiewiórki. Jak sam mówi, tematyka jego rzeźby związana jest z pracą w lesie i rolnictwem. 

Nasz rozmówca mówi, że ma nadzieję, że „może jeszcze ktoś takiego daktylca złapie, może ktoś będzie rzeźbił jeszcze, a chciałbym doczekać nawet jakiś ciekawych ludzi, którzy nawet na wystawach takich sztuk nieprofesjonalnych nawet mnie […], lepsi będą i będę szczęśliwy, że są goście, chłopaki jakieś młode, ale widzę, że i dziewczyny na plenerach rzeźbiarskich jakiś też się łapią za te piły”. Liczy na to, że młodzi będą rzeźbić. Ma również nadzieje, że po nim, po rzeźbiarzu, „jaki tam był to był, ale rzeźbiarz z Hajnówki” coś zostanie dla przyszłych pokoleń.  

Nasz rozmówca mówi o sobie „Z zawodu, jak to się mówi, ślusarz-spawacz, z zamiłowania do drzewa, nie tak do drzewa co do drewna. […] mam zamiłowanie do drewna i chyba tak zostanie”. Podkreśla, że każdy dzień bez dłutka jest dla niego dniem straconym. 

POZOSTAŁE WPISY

Drewno z duszą

Pan Michał Koc jest rzeźbiarzem z Hajnówki. Interesował się drewnem od najmłodszych lat, zanim został rzeźbiarzem. Chodził do lasu i

Czytaj więcej »
Józef od świętych

Przypominamy sylwetkę kurpiowskiego rzeźbiarza ludowego, pana Józefa Bacławskiego, z urokliwej miejscowości Łyse. Podczas wywiadu pan Józef zaprezentował nam proces tworzenia

Czytaj więcej »
Z drewnem ci do twarzy

Zawody związane z obróbką drewna są najczęściej wiązane z aktywnością męską. Poza kilkoma specjalnościami takimi jak plecionkarstwo, które mogło być

Czytaj więcej »
Drewniany dach na lata

Grzegorz Osipowski mieszka w Ługielach na Suwalszczyźnie. Od dwudziestu lat wytwarza tradycyjny wiór osikowy, który jest tradycyjnym pokryciem dachowym pogranicza

Czytaj więcej »
Kiedyś to były beczki

Zenon Posturzyński i Andrzej Kosz są emerytowanymi bednarzami. Pracowali w bednarskiej spółdzielni rzemieślniczej „Pawłowianka”, która powstała w 1932 r. W

Czytaj więcej »
Kolejne prace

Prace wyróżnione jeszcze spływają do siedziby #NIKiDW w Warszawie. Zgromadzone dzieła utworzą wystawę. Spośród nich Jury Konkursu dokona wyboru zwycięzców

Czytaj więcej »
Drzeworyt

Wpływają do nas kolejne prace, które zakwalifikowały się do II etapu #konkursu. W kategorii I „Sztuka ludowa” Drzeworyt Adam i

Czytaj więcej »
Pierwsze prace

Jak wiecie I etap Konkursu „Zachowaj tradycje – (nie)ginące zawody, umiejętności i obyczaje. Teraz drewno” rozstrzygnięty.
Mamy już pierwszą

Czytaj więcej »